Nie przegap kolejnych wpisów

czwartek, 31 stycznia 2013

Dylu, dylu nie tylko na badylu

Jednym z naszych hitów od kilku miesięcy jest muzyczne lustro z mikrofonem (niestety brak oznaczeń firmy). Długo szukałam czegoś takiego, bo mój Maluch bardzo lubi muzykę i wszelkiego rodzaju instrumenty. Początkowo chciałam kupić coś bardzo podobnego z firmy Fisher Price (różnica  w zasadzie sprowadza się jedynie do tego, że tam mikrofon jest bezprzewodowy i zabawka kosztuje 3 razy tyle, co nasza), ale niestety nie była dostępna w Polsce. Zdecydowałam się na ten tańszy zamiennik i nie żałuję. 

Zabawka wykonana jest bardzo solidnie, jest bardzo kolorowa i lekka. Lustro jest bezpieczne dla dzieci (naklejona folia, która w zasadzie nie zniekształca naszego odbicia). Maluch lubi się w nim przeglądać, a nawet bawić się sam ze sobą w akuku. 

Do wyboru jest naprawdę wiele różnych melodii, na różnych instrumentach. Do tego kolorowe pianinko, na którym mój Maluch całkiem nieźle sobie radzi, grając utwory własnego autorstwa. Jest też "talerz" dla Dj'a :) Miksujemy na nim z Maluchem fajne kawałki. Jest tam również masa guzików do wciskania, co skutecznie potrafi zająć mojego Malucha. No i jest mikrofon. Wprawdzie niewiele ma wspólnego z prawdziwym mikrofonem, ale jak się przyłoży usta do niego to faktycznie zmiana głosu jest słyszalna. Ze śpiewaniem Maluch radzi sobie znakomicie w swoim własnym języku, ale dużo bardziej woli, kiedy przy mikrofonie zasiada tata. Z racji tego, że mikrofon połączony jest ze stolikiem kabelkiem, sporo czasu zajmuje też Maluchowi jego wkładanie i wyciąganie. 

Stolik jest niski, więc Maluch bawi się nim na siedząco. Pomimo tego, że jest lekki, jest stabilny i nie przewraca się. Jest to jedna z tych zabawek, do której bardzo ciągną również inne dzieci, które nas odwiedzają.

Zabawkę kupiłam na allegro u tego sprzedawcy KLIK za 111 zł. Obecnie nie widzę jej w ofercie, ale być może za jakiś czas znów się pojawi.




P.S. Dziękuję wszystkim, którzy oddali głos na blog http://szukamy-was.blogspot.com/ w konkursie na Blog Roku 2012. Udało nam się przejść do kolejnego etapu :)



Ostatni dzwonek

Nawiązując do mojego wpisu sprzed kilku dni KLIK, chciałabym jeszcze raz zachęcić wszystkie osoby, które popierają inicjatywę poszukiwania osób zaginionych KLIK do oddania na nas głosu w konkursie na Blog Roku 2012 KLIK

Zostało już bardzo mało czasu, ponieważ głosowanie kończy się dziś o godzinie 12.00. Obecnie blog znajduje się na 9 miejscu, wczoraj był na 8, przedwczoraj na 7, więc niestety każdego dnia idziemy w dół. Do kolejnego etapu przechodzą miejsca od 1 do 10. 

Jeśli ktoś z Was chciałby nam pomóc pozostać w tej dziesiątce, może to zrobić wysyłając sms o treści K00034 na numer 7122 (koszt takiego smsa to 1,23 zł, w treści są zera a nie litery o, nie wpisuje się spacji).

Wiem, że wielu z Was już oddało głosy na różne blogi w innych kategoriach, ale może znajdzie się jeszcze ktoś, kogo ten blog zainteresuje :) Liczy się każdy głos!


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Zabawy plastyczne część 1.

No to zaczęło się na dobre. Mój Maluch bardzo chętnie sięga po różne akcesoria plastyczne i tworzy swoje dzieła. Na razie tylko on sam wie, co przedstawiają, ale wszystko zmierza w dobrą stronę :)

Kupiłam i nadal kupuję kolejne różne gadżety, które umożliwiają nam te twórcze ćwiczenia. Jedne sprawdzają się bardziej, inne mniej. Będę je sukcesywnie opisywać na blogu, żebyśmy mogli wymienić się doświadczeniami.

Zaczynamy od rewelacyjnej pianki Bubber. To jak na razie nasz numer 1 w zabawach plastelinowo-ciastolinowo-modelinowych. Jest to bardzo lekka masa, dostępna w różnych kolorach, która nigdy nie wysycha! To dla nas bardzo duży atut, bo nie zawsze mam możliwość schowania pianki do pojemnika bezpośrednio po skończonej zabawie.

Mamy kolor fioletowy, kupiłam na początek małe wiaderko, żeby przetestować. Masa się sprawdziła, więc z pewnością dołączą do nas kolejne kolory. W wiaderku są 142 g, co moim zdaniem w zupełności wystarcza na początkowe zabawy. 

Do zabaw z masą używamy różnych szablonów (zakupionych oddzielnie), które umożliwiają nam tworzenie wielu różnych zwierzątek. Okazało się, że pianka świetnie sprawdza się również z zabawkami od ciastoliny, które też stopniowo będę Wam pokazywać. 

Mając porównanie z ciastoliną, pianka dużo bardziej mi odpowiada. Mniej się kruszy i ma lepszą konsystencję. Ale ciastolin też jest wiele odmian, więc szukam kolejnych dla porównania.

Z pianki najlepiej tworzyć jednolite dzieła, bo z racji swojej konsystencji ciężko z niej np. zrobić bałwana, który ma się składać z trzech połączonych ze sobą kulek. Jest ona tak lekka, że jak ją trzymam to kojarzy mi się z takimi żelkami-piankami do jedzenia.

Moim zdaniem jest to idealna masa do tych pierwszych zabaw plastycznych. Jest bardzo miękka, więc maluszki bez problemu sobie dadzą z nią radę. Nie brudzi rąk, ma dość neutralny zapach, chociaż powietrzem to ona nie pachnie :) Nie przykleja się do foremek, umożliwia tworzenie z najmniejszymi szczegółami, co starałam się pokazać Wam na zdjęciach.

Masę wyprodukowano w Szwecji. Producent zapewnia, że jest nietoksyczna i bezglutenowa. Przeznaczona jest dla dzieci od 3 roku życia, ale przy nadzorze rodziców spokojnie mogą się nią bawić młodsze dzieci.

Kupiłam ją w sklepie Kreatywne Maluchy w promocji za 37 zł. Obecnie możecie ją tam kupić za 39 zł KLIK.





















sobota, 26 stycznia 2013

Jak wywołać szaleńczy śmiech u mojego Malucha?

Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule jest prosta. Trzeba wyjąć z szafy książkę "The game of Finger Worms" Hervé Tullet i zacząć zabawę. Jest to książka tego samego autora, który napisał "Naciśnij mnie" i "Turlututu. A kuku, to ja!", które zapewne znacie z wielu blogów. Mamy kilka jego książek, ale ta jest zdecydowanie naszym faworytem.

Wprawdzie książka jest w języku angielskim, ale w niczym to nam nie przeszkadza, bo sami tworzymy sobie tekst. Książka ma sztywne strony i zaokrąglone rogi. 

Przez środek książki leci dziura, przez którą wkładamy palec (najlepiej z namalowanymi oczami, nosem i ustami) i zaczynamy teatr. Dziura jest na tyle duża, że bez problemu mieści się w niej również palec taty. Malucha paluszki wchodzą nawet trzy :)

Na każdej ze stron mamy obrazek, który umożliwia nam tworzenie zabawnego przedstawienia. Kiedy Maluch widzi mój pomalowany palec np. w roli dinozaura, śmieje się  jak szalony. Za wszelką cenę stara się go złapać, ale palec zwykle jest szybszy i zdąży się schować :) I w ten sposób na każdej ze stron możemy się bawić naprawdę długo.

Książka przeznaczona jest dla dzieci powyżej 3 roku życia, ale spokojnie mogą z niej korzystać dużo młodsze maluchy. Do dziury można wkładać nie tylko palec, ale np. również chrupkę :D

Kupiłam ją przez internet w Empiku za niecałe 30 zł. Obecnie widzę, że jest niedostępna, ale może to tylko przejściowe. Wprawdzie na przesyłkę czekałam 2 tygodnie, ale było warto :)









 

czwartek, 24 stycznia 2013

Machina ruszyła!

Dziś wpis nieco inny, niż zwykle.
Jakiś czas temu, w jednej z zabaw blogowych KLIK wspominałam, że od kilku lat pomagam w poszukiwaniach osób zaginionych, wraz z innymi wolontariuszami z portalu www.szukamywas.pl

Jesteśmy grupą prywatnych osób, które bezinteresownie i nieodpłatnie, w ramach swoich możliwości wspierają poszukiwania osób zaginionych. Na naszym koncie jest już kilkanaście sukcesów, o których możecie poczytać m.in. tu KLIK, a to oznacza, że to co robimy ma sens i warto robić to dalej!

W ramach tej pomocy, prowadzony jest m.in. BLOG, którego celem jest dotarcie do jak największej ilości osób poprzez rozpowszechnianie wizerunku osób zaginionych, których rodziny zwróciły się do nas po pomoc. Można tam przeczytać nie tylko okoliczności zaginięcia tych osób, ale również pobrać i wydrukować plakaty, aby czynnie włączyć się w poszukiwania. Form pomocy jest wiele. Można m.in. udostępniać tworzone tam wpisy na fb lub innych portalach społecznościowych. Im więcej osób dowie się, że ktoś zaginął, tym większe szanse, że ktoś rozpozna taką osobę w swoim otoczeniu i pomoże jej wrócić do domu.

Blog http://szukamy-was.blogspot.com/ bierze udział w konkursie Blog Roku 2012 w kategorii "Polityka i społeczeństwo" KLIK. Został zgłoszony po to, aby dzięki temu konkursowi dowiedziało się o nim jak najwięcej osób, a co za tym idzie, aby zwiększyć szanse na odnalezienie kolejnych zaginionych. Z każdym kolejnym etapem konkursu szansa na dotarcie do większej ilości osób wzrasta.

W związku z powyższym mam do Was prośbę.
Jeśli ktoś z Was popiera naszą inicjatywę i chciałby pomóc nam przejść do kolejnego etapu, może to zrobić wysyłając sms o treści K00034 pod numer 7122 (0 oznaczają cyfry zero, w treści smsa nie można wpisywać spacji). Całkowity koszt takiego smsa to 1,23 zł brutto (z VAT).
 
Z danego numeru telefonu można wysłać tylko jeden sms. Pieniądze zgromadzone z tych smsów zostaną przekazane przez organizatorów na cele charytatywne, czyli integracyjno-rehabilitacyjne obozy dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych. Głosować można do dnia 31.01.2013 r.

Oczywiście zachęcam Was również do dołączenia do obserwatorów naszego bloga i powiadomienia o tym swoich znajomych:) 

W imieniu całego zespołu szukamywas bardzo dziękuję za każdego wysłanego smsa. I życzę powodzenia wszystkim blogerkom i blogerom, którzy również biorą udział w tym konkursie.


wtorek, 22 stycznia 2013

No szału nie ma

Podczas wakacyjnego wyjazdu, na jednym ze spacerów natknęliśmy się na wielki sklep z zabawkami. Oczywiście nie było takiej możliwości, żebym tam nie weszła i czegoś Maluchowi nie kupiła. Sklep miał dwa poziomy, więc wybór zabawek był naprawdę ogromny. Wysłałam męża z Maluchem dalej na spacer, a sama zabrałam się za przegląd :D 

Jedną z zabawek, które wtedy kupiłam była zawieszka do wózka Małpka firmy Fisher Price. Mój Maluch nie lubi jeździć w wózku, więc sądziłam, że ta zabawka pomoże nam w czasie spacerów.

Niestety nie pomogła. Sama zabawka wykonana jest starannie, jest bardzo kolorowa, co jest charakterystyczne dla zabawek tej firmy. Mocuje się ją do ramy wózka za pomocą giętkiego ogona. Jak się okazało, jest to mało trafne rozwiązanie, bo Maluch w ciągu paru sekund małpę z ramy ściągał i wywalał za wózek. Nawet jeśli jej nie wywalał, to nie bawił się nią dłużej niż pół minuty.

Małpka ma na nosie czerwony guzik, który uruchamia melodie i świeci. Kiedy ją kupowałam Maluch był akurat na takim etapie, że wszystkie zabawki chciał uruchamiać naciskając na nos, dlatego cieszyłam się, że będzie miał w końcu coś, bo mu nosem zagra.

Na jednej z łapek jest szeleszczący listek, a na drugiej gryzaki. Maluch nie korzystał z tego wcale. Ogólnie zabawka w wózku nam się nie sprawdziła, bo nie chciałam co chwilę się po nią schylać. Częściej Maluch bawił się nią w domu.

Ogólnie uważam, że jak za zabawkę w takiej cenie to szału nie ma. Nie mogę napisać, że jest zła, bo nie jest, ale akurat mojego Malucha nie potrafi zająć na dłużej. Być może u innych dzieci bardziej się sprawdzi.

Kupiłam ją za ponad 70 zł (to "uroki" takich sklepów). Taniej można ją kupić m.in. tu KLIK.










niedziela, 20 stycznia 2013

Never ending story

Mój Maluch coraz częściej lubi, kiedy opowiadam mu jakieś historie. Oczywiście są one krótkie, adekwatne do jego wieku. 

Z pomocą przychodzi nam świetna książka "1001 drobiazgów. Na wsi" autorstwa Ali Mitgutsch, wydawnictwo Tatarak.

Książka ta nie ma żadnej treści, poza krótkimi słowami, opisującymi poszczególne przedmioty. Jest duża (około 23 cm x 31 cm), ma sztywne strony i zaokrąglone rogi. 

Na każdej ze stron jest mnóstwo szczegółów, co umożliwia nam tworzenie przeróżnych opowiadań, zarówno krótszych, jak i dłuższych. Można w jej również świetnie ćwiczyć wskazywanie przez dziecko poszczególnych zwierząt, ludzi, przedmiotów itd. Książka ta ma wiele różnych pojazdów, więc spodobałaby się także fanom motoryzacji :)

Jest bardzo ładnie wydana, na pewno posłuży nam jeszcze długo, a wraz z wiekiem Malucha będą powstawać coraz bardziej szczegółowe opowiadania. 

Ulubioną "planszą" mojego Malucha jest zima na wsi. Mamy tam tyle szczegółów, że potrafimy spędzić nad nią naprawdę sporo czasu. Maluch często sam przegląda tę książkę, ale dużo większą frajdę sprawia mu, kiedy "czytamy" ją razem.

Książkę kupiłam w Empiku za 32 zł. Można ją kupić trochę taniej (oraz inną książkę z tej serii) m.in tu KLIK. Już niedługo dołączy do nas również ta druga pozycja :)











piątek, 18 stycznia 2013

Jest i nie ma!

Mój Maluch od pewnego czasu coraz chętniej sięga po kredki, mazaki, farby, plastelinę, piankolinę itd. Na razie nadal sprawdzamy, które z tych artykułów są godne polecenia, a które niekoniecznie. Będę Was o tym informować w kolejnych postach.

Jakiś czas temu kupiłam Maluchowi znikopis. Początkowo myślałam, że jest jeszcze na to za mały, ale okazało się, że to świetna zabawa. Na razie bawi się nim w mojej asyście, bo doczepiony na sznurku długopis ma dość mocno wystającą końcówkę i oczami wyobraźni widziałam, jak wkłada go sobie do oka. 

Wszystkie znikopisy działają na tej samej zasadzie. Można po nich pisać, a następnie jednym ruchem ręki wszystko zmazać. Nasz egzemplarz poza długopisem ma dwa stemple. Wzory i kreski, które powstają mają różne kolory. Maluch szybko załapał co trzeba zrobić, żeby usunąć to, co narysował.

Przy tego typu zabawkach trzeba jednak uważać, żeby dziecko nie rysowało po planszy zwykłymi kredkami. Mój Maluch ma takie zapędy i w niektórych miejscach jego dzieło nie schodzi. Co nie zmienia faktu, że jest to obecnie jedna z fajniejszych i bardziej zajmujących zabawek.

Znikopis kupiłam w osiedlowym kiosku za niecałe 15 zł. Można je dostać w większości sklepów z zabawkami.









środa, 16 stycznia 2013

Szzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz

Codziennie rano myję włosy. Źle się czuję, jeśli tego nie zrobię. Kiedy Maluch wszedł w etap naśladowania, koniecznie chciał mnie wyręczać i samodzielnie mi je suszyć. O ile robił to w weekend, mogłam to zaakceptować, ale w tygodniu, kiedy nie mam tyle czasu, to nie było zbyt komfortowe. 

Nie było na co czekać, trzeba było znaleźć jakiś zamiennik dla Malucha. W ten sposób trafiła do nas suszarka Little Tikes. Bardzo lubię zabawki tej firmy, głównie ze względu na ich solidne wykonanie. Suszarka jest kolorowa, dźwiękowa i świeci. Nic więcej nam nie potrzeba.

Odkąd do nas trafiła, ja suszę włosy sama, a Maluch robi to wszystkim swoim maskotkom. Suszarka jest mała, w sam raz do małych, dziecięcych rączek. Jest lekka, bardzo łatwo się ją uruchamia. Ma tylko jeden minus, albowiem nie ma wyłącznika dźwięku. Ale poszczególne dźwięki są na tyle krótkie, że nawet jeśli przypadkowo ją włączymy, trwa to tylko kilka sekund. Działa na baterie, które na długo starczają.

Dźwięków jest kilka, w tym również klasyczny dźwięk suszarki. Dla Malucha nie ma to jednak większego znaczenia, suszy każdym dźwiękiem. Producent zaleca tę zabawkę dla dzieci od 6 miesiąca życia. Myślę jednak, że bardziej będą nią zainteresowane trochę starsze dzieci, od 9 miesiąca. Jest bezpieczna, nie zawiera elementów niebezpiecznych.

Kupiłam ją na allegro za 19 zł. Można ją kupić również m.in. tu KLIK.







poniedziałek, 14 stycznia 2013

Ecie! Pecie! Maluch w podróży część 5.

Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej. To nieważne. Ważne, żeby mama śpiewała. Kiedyś, jako dziecko, śpiewanie szło mi całkiem nieźle, nawet w chórze w pierwszym głosie piałam. Potem coś mi się poprzestawiało i dziś nie należy to do zbyt przyjemnych doznań.

W związku z tym musiałam znaleźć coś, czym będę mogła chociaż trochę zagłuszyć niezbyt czyste dźwięki. Z pomocą przyszła mi świetna książeczka dźwiękowa "Śpiewajmy razem" Klub Przyjaciół Myszki Miki, wydawnictwa Egmont.

Książka m sztywne strony i zaokrąglone rogi. Jest bardzo kolorowa i poznajemy w niej wszystkie najbardziej znane stwory Disneya. Przy każdym tekście jest obrazek, który odnajdujemy na panelu obok i po jego wciśnięciu, zaczynamy śpiewać w rytm wygrywanej melodii. Dzięki temu powstają bardzo fajne, rymowane piosenki dla dzieci. Mój Maluch to uwielbia. W dolnym rogu jest wyłącznik, dzięki czemu możemy wyłączyć melodie w każdym momencie.

Ulubiona piosenka Malucha to:
"Zaśpiewajmy głośno tak: Ecie! Pecie!
Śpiewa każdy zwierz i ptak: Ecie! Pecie! Bęc!"

Książka jeździ z nami również w dalsze podróże samochodem. Fajnie je umila i czas szybciej leci. 

Kupiłam ją na allegro za 32 zł. Można ją kupić w bardzo dobrej cenie również tu KLIK.









sobota, 12 stycznia 2013

Post dziękczynny cz.2

Dziś kolejne podziękowania, tym razem dla Małgosi, Szymona, Dorotki i Pawełka z http://www.porady-mamy.pl/ oraz dla Mamy Dziumdziusia z http://dziumdziusiowo.blogspot.com/.

W konkursie u Małgosi i jej rodziny wygrałam śliczną pszczołę, przytulankę stworzoną przez http://www.fabryka-oczek.pl/. Dodatkowo otrzymałam cudną kartkę, przygotowaną przez Dorotkę.






Z kolei od Mamy Dziumdziusia otrzymałam kubek dla Malucha "Doidy".





Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję :))


czwartek, 10 stycznia 2013

Czego o mnie nie wiecie? Versatile Blogger Award







Szczegółowe zasady zabawy/wyróżnienia są następujące: każdy nominowany blogger powinien:

  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
Zatem czego o mnie nie wiecie?

1.  Do czasu urodzenia się Malucha byłam pracoholiczką. 

2. Od ponad 2 lat jestem wolontariuszem na www.szukamywas.pl i pomagam szukać zaginionych.

3. Interesuję się medycyną, to moje hobby. W wolnym czasie czytam podręczniki dla studentów medycyny i lekarzy.

4. Uwielbiam zakupy przez internet, nie przepadam za sklepami stacjonarnymi.

5. Mam fioła na punkcie torebek, trzymam je w osobnej dużej szafie.

6. Nigdy nie maluję ust, używam jedynie pomadek ochronnych.

7. Nie cierpię rozmawiać przez telefon, zdecydowanie bardziej wolę pisać smsy i maile.

Do zabawy zapraszam dziewczyny i nie tylko :D z następujących blogów:



środa, 9 stycznia 2013

Padnij, powstań !

Dziś o zabawce, która przez kilka miesięcy była u mojego Malucha wysoko w rankingu ulubionych zabawek.

Muzyczna kula Fisher Price z małpką jest zapewne większości z Was znana. Wpadła mi w oko u moich znajomych, kiedy Maluch siedział jeszcze w brzuchu. Ich córka bardzo chętnie się tym bawiła.

Długo nie trzeba mnie było namawiać, kula trafiła i do nas. Działa na zasadzie wańki wstańki, czyli popychana na boki lub do przodu i do tyłu powraca do pierwotnej pozycji, cały czas próbując utrzymać równowagę. Ma sympatyczną buźkę, jak większość zabawek tej firmy.

Jest bardzo solidnie wykonana i dość ciężka, więc nie nadaje się dla dzieci, które jeszcze leżą tylko na pleckach. Mój Maluch najchętniej sięgał po nią w okresie, kiedy zaczął samodzielnie siadać. Producent zaleca tę kulę dla dzieci od 6 miesiąca życia.

Początkowo bawił się nią bez dźwięku, bo małpka w pewnym momencie wydaje okrzyk, którego się bał. Później stopniowo zaczęliśmy go włączać i Maluch się przyzwyczaił. Melodyjki szybko zapadają w pamięć.

Dzisiaj nadal się nią bawi, ale już nie z takim zainteresowaniem jak kiedyś. Po prostu zaczyna z niej wyrastać. Ale nadal lubi trzymać za małpkę i pchać kulę przed siebie, jak samochód.

Kula jest dość droga, ale jeśli ktoś planuje więcej dzieci, to z pewnością posłuży na długo. Poza tym bardzo często są korzystne oferty tej zabawki po innych dzieciach. Kupiłam ją na allegro za 50 zł. Można ją kupić również m.in. tu KLIK.






Łączna liczba wyświetleń bloga

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...