Zabawa w "A gdzie jest ..." to jedna z naszych ulubionych. Lubię ją głównie za to, że możemy się w nią bawić nie tylko w pokoju, łazience, czy kuchni, ale także na spacerze, u dziadków, u znajomych, w sklepie, a ostatnio nawet w samochodzie.
Z pomocą przyszła nam fantastyczna książka "Pierwszy słowniczek. W domu" wydawnictwa Olesiejuk. Jest to książka z mnóstwem zdjęć do nazwania i pokazania. Jest ich aż 100! Są to fotografie podzielone na działy, m.in. w salonie, w sypialni, w jadalni i w ogrodzie.
Pod każdym zdjęciem mamy podpis. Dzięki temu książka nadaje się zarówno dla najmłodszych (pokazujących gdzie jest banan, krzesło, sweter czy mrówka), jak i dla trochę starszych (uczących się czytać).
Książka ma twarde strony i zaokrąglone rogi. Na każdej stronie jest po kilka zdjęć, dzięki czemu książka nie jest zbyt gruba i bez problemu zabieramy ją w podróż. Przy niecierpiącym jazdy dziecku, takim jak mój Maluch, ta książka pozwala na spokojne przejechanie kilku kilometrów. Bo zanim omówimy każde zdjęcie, zanim kilka razy wrócimy do tego samego (bo przecież muszę dobrze zapamiętać, że piesek robi hau hau, a myszka pi pi), to kawałek trasy już za nami.
Lubimy ją przeglądać również w domu, zwłaszcza kiedy zdjęcie pokazuje przedmiot, który również mamy w pobliżu. Maluch podekscytowany maszeruje i pokazuje wszystkie krzesła, które zna i szampon i gumowe kaczki i wiele innych rzeczy także.
Dla starszych dzieci jest również kilka stron, na których można połączyć obrazek z nazwą, pokolorować obrazki i je nazwać. Książka jest bardzo solidnie wykonana. Odwiedzające nas maluchy chętnie po nią sięgają.
Kupiłam ją na allegro za niecałe 9 zł. Można ją kupić również m.in. tu KLIK.